Jak się przegrywa wybory w 2020? Ocena kampanii i wyników kandydatów na Prezydenta RP

Jak już pisałem, w pierwszej turze wyborów prezydenckich przegrali Polacy, a wygrał duopol PO-PiSu. Wraz z ogłoszeniem pełnych wyników nadszedł czas na ocenę poszczególnych kandydatów.

Kto zdobył dobry wynik, a kto może być rozczarowany? Czyj elektorat zdecyduje o wynikach drugiej tury? Kto został królem planktonu? Na te i inne pytania spróbuję odpowiedzieć poprzez wystawienie laurki wszystkim kandydatom. Oceny w szkolnej skali 1-6.

 

Legenda ocen

Kampania:
1 – nieobecny, 2 – ledwie zauważalny, 3 – niedostateczna, 4 – poprawna, 5 – bardzo dobra, 6 – nadzwyczajna
Wynik:
1 – beznadziejny, 2 – rozczarowujący, 3 – poniżej oczekiwań, 4 – zgodnie z oczekiwaniami, 5 – powyżej oczekiwań, 6 – niespodzianka

Andrzej Duda (Zjednoczona Prawica) – 43,5 procent – 8 450 513 głosów

Urzędujący prezydent zdobył dobry wynik pomimo dość niemrawej prezydentury i równie nijakiej kampanii wyborczej. Tak naprawdę Duda i jego sztab przyspieszyli dopiero w ostatnim tygodniu kampanii. Przykro to pisać, ale prezydentowi jeśli nie pomogły, to na pewno nie zaszkodziły agresywna, homofobiczna retoryka oraz wizerunkowa ustawka z Donaldem Trumpem. Andrzejowi Dudzie nie pomogła też tak, jakby mogła, Telewizja Polska. Debata prezydencka na pewno nie poszła po myśli prezydenta, a kilka tygodni poprzedzających kampanię zostało przepalonych na atakowanie głównego kontrkandydata, o co Duda może mieć do ekipy TVP pretensje. Zapłacił z kieszeni podatników 2 miliardy złotych i nie wygrał reelekcji w pierwszej turze, a kandydat największej partii opozycyjnej zaczął skracać dystans. Ostatecznie jednak wynik daje mu pole position pozwalające na to, aby realnie sięgnąć po reelekcję jako drugi prezydent w historii Polski.

Ocena kampanii: 3+
Ocena wyniku: 4

Rafał Trzaskowski (Koalicja Obywatelska) – 30,46 procent – 5 917 340 głosów

Rezerwowy zawodnik w drużynie Platformy Obywatelskiej okazał się być dżokerem. Zastąpił Małgorzatę Kidawę-Błońską, która niemal doprowadziła swój obóz polityczny na dno sondaży. Groziło to rozpadem Koalicji Obywatelskiej oraz kanibalizacją PO. Prezydent Warszawy wkroczył jednak na scenę niczym rycerz na białym koniu. A przynajmniej takie wrażenie udało się wywołać… Telewizji Polskiej. „Wiadomości TVP” wypromowały Rafała Trzaskowskiego bardziej niż samego Andrzeja Dudę. Agresywne ataki na kandydata Platformy zakończyły się szybkim wzrostem poparcia, przepływem elektoratów (od kandydatów PSL i Lewicy) oraz skróceniem dystansu do Prezydenta RP. Sam Trzaskowski i jego sztab prowadzili poprawną kampanię, jednakże wciąż pełną błędów wynikających z braku wyciągnięcia wniosków przez Platformę Obywatelską z ostatnich porażek z PiS. Gdyby nie histeryczna reakcja obozu prezydenckiego, wynik kandydata PO mógłby być gorszy.

Ocena kampanii: 3+
Ocena wyniku: 4+

Szymon Hołownia (bezpartyjny) – 13,87 procent – 2 693 397 głosów

Tegoroczny kandydat elektoratu protestu, który to elektorat 5 lat temu wywindował wyniki Pawła Kukiza. Po raz kolejny celebryta zdobywa więcej niż dobry wynik. Liczba głosów oddanych na Hołownię sugeruje, że rośnie grupa wyborców niezadowolonych z polityki duopolu PO-PiSu. Jednocześnie jest to grupa bardzo niehomogeniczna, można wręcz powiedzieć, że bezideowa. Zależy im na odsunięciu głównych graczy od władzy przy jednoczesnym zachowaniu status quo. Hołownia rozpoczął kampanię wręcz wzorowo. Wykorzystał swoje doświadczenie z pracy w telewizji. Każde jego wystąpienie było starannie przygotowane. Jeśli ktoś sądzi, że jego relacje na żywo na Facebooku były szczere i spontaniczne, powinien uważniej się przyjrzeć konferencjom przed kamerami telewizji. Hołownia mówił niemal kropka w kropkę to samo przed ekranem telefonu, co przed dziennikarzami. Każde wystąpienie kandydata zostało precyzyjnie skonstruowane przez marketingowców. Pomimo to, Hołownia dobrnął do sufitu poparcia, który dla kandydata tego typu jest nie do przebicia, dopóki w grze pozostają kandydaci PO i PiS. Teraz Szymon Hołownia jest jednym z dwóch kandydatów, którzy mogą zadecydować o wyniku drugiej tury. Ponadto ogłosił utworzenie ruchu Polska 2050, więc będzie chciał zagospodarować swój elektorat.

Ocena kampanii: 4+
Ocena wyniku: 4+

Krzysztof Bosak (Konfederacja) – 6,78 procent – 1 317 380 głosów

Czwarte miejsce Krzysztofa Bosaka to z jednej strony sukces, a z drugiej porażka. Wynik pozwala na promowanie Konfederacji jako trzeciej siły politycznej w Polsce (Bosak stwierdził w wywiadzie dla RMF FM, że nie wierzy w powodzenie projektu politycznego Szymona Hołowni), a jednocześnie pokazuje, że na dziś Krzysztof Bosak i jego koalicja nie potrafią przebić się z przekazem do całego elektoratu rozczarowanego polityką dwóch największych partii. Kampania kandydata była sama w sobie bardzo dobra, zwłaszcza że ciążyło na niej mnóstwo demonów z przeszłości. To przede wszystkim wyrażane niegdyś przez samego Bosaka sympatie dla poglądów utożsamianych z faszyzmem. Pomimo to, Konfederacji udało się przedstawić Bosaka jako kandydata merytorycznego, a także udało się zdobyć rolę języczka u wagi przed drugą turą. Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski już od pierwszego dnia kampanii przed drugą turą starają się przeciągnąć wyborców Bosaka na swoją stronę. Formalnie Konfederacja zaleciła swoim sympatykom głosowanie zgodnie z sumieniem.

Ocena kampanii: 5
Ocena wyniku: 3+

Władysław Kosiniak-Kamysz (Koalicja Polska) – 2,36 procent – 459 365 głosów

Pierwszy przegrany tegorocznych wyborów. Przed 10 maja wydawało się, że osiągnie dobry wynik. Prowadził dobrą, rzeczową kampanię. Udało mu się zabłysnąć w pierwszej debacie prezydenckiej dzięki rekwizytowi, jakim był wielki długopis symbolizujący prezydenturę Andrzeja Dudy. W kształtowaniu jego wizerunku bardzo pomagała jego żona Paulina – chyba najbardziej wyrazista ze wszystkich kandydatek na pierwszą damę. Czasami wręcz spychała męża w cień. Jednakże wraz ze zmianą kandydata Koalicji Obywatelskiej okazało się, że całe paliwo wyborcze WKK było chwilowym przepływem elektoratu PO, który był rozczarowany Małgorzatą Kidawą-Błońską. Rafał Trzaskowski ten elektorat odzyskał, a sporo elektoratu wiejskiego, który tradycyjnie wspiera polityków PSL, przechwycił Andrzej Duda. Kampanię zakończył w fatalnym stylu: wypowiedzią o technologii 5G, która przesunęła ciężar wizerunku kandydata zacofanego z Krzysztofa Bosaka na Kosiniaka-Kamysza właśnie. Jego wynik grozi rozpadem Koalicji Polskiej oraz zmianą przywództwa na czele PSL.

Ocena kampanii: 3+
Ocena wyniku: 2

Robert Biedroń (Lewica) – 2,22 procent – 432 129 głosów

Ostatni spośród kandydatów głównego nurtu. Jego porażka jest druzgocąca. Jedyny zadeklarowany homoseksualista w stawce przegrywa kampanię, w której głównym tematem był temat mniejszości seksualnych (sic!). Zasadniczo nieobecny, pomimo iż opinię publiczną rozgrzewał temat, który powinien być największą siłą zarówno Biedronia, jak i jego obozu politycznego. Kandydat ogłosił już, że jego partia Wiosna zostanie rozwiązana. O tym, jak bardzo Robert Biedroń przegrał, świadczą dwie ciekawostki z regionów. Były prezydent Słupska zajął w swoim mieście dopiero 5. miejsce. Podobnie we Włocławku, który jest od lat bastionem SLD. Prawdopodobnie to koniec wielkiej kariery politycznej Biedronia, któremu pozostaje wygodna posadka w Brukseli, a potem unijna emerytura.

Ocena kampanii: 1+
Ocena wyniku: 1

Stanisław Żółtek (Kongres Nowej Prawicy) – 0,23 procent – 45 419 głosów

Przechodzimy do kandydatów z tzw. planktonu politycznego, czyli przedstawicieli małych ruchów i ugrupowań, którzy walczyli w tych wyborach przede wszystkim o promocję siebie i swoich inicjatyw. Żaden z nich nie dogonił niestety kandydatów głównego nurtu. Nie zabrakło jednak niespodzianek i chyba największą z nich jest wynik Stanisława Żółtka, który został królem planktonu! Panie Stanisławie, gratulacje! Nie brakuje głosów, że wizerunkowo prezes KNP był kandydatem najsłabszym. Rzeczywiście ma swoje słabości, głównie związane z brakiem dostatecznej dbałości o wygląd i dykcję. Jednakże pomimo tych na pozór dyskwalifikujących wad, to właśnie Stanisław Żółtek był największą gwiazdą planktonu. Zarówno w kampanii, jak i w trakcie wyborów. W ciągu kilku miesięcy z polityka, do którego wolnościowi wyborcy mieli pretensję o brak aktywności, gdy zasiadał w Parlamencie Europejskim, przeistoczył się w najbardziej libertariańskiego (choć jednocześnie konserwatywnego) kandydata w całej stawce. Dzięki swojej autentyczności i szczerości zyskał sporo sympatii. Na kampanię wyłożył potężne pieniądze w własnej kieszeni, a także był ciągle otwarty na nawet najbardziej absurdalne pytania wyborców. Jako jedyny kandydat w całej stawce zabłysnął wypowiedziami, które stały się internetowymi memami. Co ważne, pozytywnymi memami. „MeneLove +” stanie się elementem polskiego słownika politycznego już chyba na zawsze. Stanisław Żółtek dorobił się nowego wizerunku i rozpoznawalności, które prawdopodobnie poskutkują głośnym transferem do Konfederacji.

Ocena kampanii: 5+
Ocena wyniku: 6

Marek Jakubiak (Federacja dla Rzeczypospolitej) – 0,17 procent – 33 652 głosy

Kandydat, którego start w wyborach budził wątpliwości. W czasie największych obostrzeń sanitarnych związanych z pandemią koronawirusa zebrał nagle 100 tysięcy podpisów. Jak wspominał sam kandydat, podpisy nagle zaczęły licznie spływać do jego biura. Krąży teoria spiskowa, że Jakubiakowi dopomogli więksi gracze, którzy chcieli w ten sposób powstrzymać kandydatów przez bojkotem wyborów. Zasadniczo w kampanii nieobecny. Jego wynik jest mimo wszystko zaskoczeniem. W planktonie jest przynajmniej jeden kandydat, który powinien był uzyskać lepszy wynik niż Jakubiak.

Ocena kampanii: 1
Ocena wyniku: 5

Paweł Tanajno (Strajk Przedsiębiorców) – 0,14 procent – 27 909 głosów

Młodzieżowa wersja hrabiego Potockiego przegrywa w wyścigu planktonów. Tanajno musiał liczyć na więcej, zwłaszcza biorąc pod uwagę jak bardzo zaangażował się w walkę z rządowym zamknięciem gospodarki. Strajk Przedsiębiorców nie przełożył się jednak na wynik wyborczy, co może smucić wszystkich wyborców z fioletowej ćwiartki kompasu politycznego (liberalizm obyczajowy i gospodarczy). Wynik gorszy od Marka Jakubiak oraz lepszy o zaledwie kilkaset głosów od Waldemara Witkowskiego, który dołączył do stawki w ostatniej chwili, jest rozczarowujący. Coś mi jednak mówi, że o Pawle Janie Tanajno znów będę pisał za pięć lat w kontekście wyborów prezydenckich.

Ocena kampanii: 3
Ocena wyniku: 2

Waldemar Witkowski (Unia Pracy) – 0,14 procent – 27 290 głosów

Gdyby Waldemar Witkowski nie zgłosił się w ostatniej chwili z podpisami uprawniającymi do startu w wyborach, trwałbym nadal w przekonaniu, że Unia Pracy to melodia przeszłości, która dziś już nie może mówić o żadnych strukturach. A jednak zarejestrowali kandydata, który zrobił dobre wrażenie w debacie. Na pewno lepsze niż Robert Biedroń, co daje Witkowskiemu dobrą pozycję wyjściową do dalszej kariery na lewicy. Jego wynik jest dobry. Nie był ostatni i dogonił bardziej rozpoznawalnego w kraju Pawła Tanajno.

Ocena kampanii: 4
Ocena wyniku: 4

Mirosław Piotrowski (Ruch Prawdziwa Europa) – 0,11 procent – 21 062 głosy

Kandydat enigma, o którym można powiedzieć tylko tyle, że był. Zgodnie z oczekiwaniami zajął ostatnie miejsce, w związku z czym trudno wydać jednoznaczną ocenę jego wyniku. Sukcesem tego kandydata jest zebranie 100 tysięcy podpisów poparcia. To powinno działać na wyobraźnię działaczy tych wszystkich inicjatyw politycznych, które powstrzymują się przed wystawieniem kandydata na Prezydenta RP ze względu na potężna liczbę podpisów do zebrania. Jeśli Mirosław Piotrowski zdołał się zarejestrować, inni też mogą, jeśli tylko się zmobilizują.

Ocena kampanii: 1
Ocena wyniku: brak oceny

A Wy jak oceniacie poszczególnych kandydatów? Czy zgadzacie się z powyższymi ocenami? Przedstawcie własne oceny w komentarzach 🙂

UWAGA: Treść artykułu została edytowana w związku z zapowiedzią Szymona Hołowni o utworzeniu ruchu Polska 2050 oraz weryfikacją wypowiedzi tego samego kandydata odnośnie udzielenia poparcia w drugiej turze.