Dziesięć lat temu napisałem tekst pt. „Kto się boi Deutsche Bahn?”. Kto zechce, odnajdzie ten skromny felieton w czeluściach internetu. Co istotne, przez cały ten czas zasadniczo nie zmieniłem zdania. PKP trzeba natychmiast sprywatyzować!
Zmieniły się jednak uwarunkowania politycznie. Niemożliwe stało się faktem i do władzy powróciło Prawo i Sprawiedliwość, czyli główni obrońcy wszystkiego co wielkie i państwowe (włącznie z majestatem władzy i sowitymi premiami). W Sejmie „pazurki” pokazała wicepremier Szydło, a tymczasem w kuluarach rozpoczął się proces przeciw któremu stanowczo protestuję od lat. PKP będzie większe i potężniejsze. Ku narodowej dumie i strategii. Powstanie wielki holding wszystkich spółek kolejowych, które przez lata potworzono.
Osoby, które śledzą moje profile społecznościowe wiedzą, że od czasu do czasu krytykuję PKP „na żywo”, w trakcie podróży. Oznacza to, że „zdecentralizowany” model kolei się nie sprawdził. Jak było źle, tak jest nadal. Jedyne co przychodzi do głowy niektórym ludziom, aby naprawić ten stan rzeczy jest ponowne scentralizowanie. Tymczasem jest to zwykła ucieczka spod rynny w deszcz, po uprzedniej eskapadzie z deszczu pod rynnę. Jedyne co bowiem było „korzyścią” z tworzenia licznych kolejowych spółeczek, było dobre jedynie dla polityków. Tajemnicą poliszynela jest, że zdecentralizowana, narodowa kolej służyła napuszczaniu jednych związkowców i działaczy na drugich, tak aby odczepili się od rządu, zajęli sobą nawzajem i nie wychodzili przypadkiem na ulice. Czyli klasyczne zarządzanie przez konflikt, które wcale nie jest domeną PiS na wyłączność. Poprzednicy – Tusk i PO – też to robili tylko subtelniej i „z umiarem”.
Rozwiązanie wiecznych problemów z PKP jest jedno (a raczej 2 w 1): prywatyzacja i deregulacja. Tylko wtedy będzie więcej, taniej, punktualniej. Czyli wszystko to co musi się podobać większości Polaków. Chyba tylko ludzie wyjątkowo nostalgiczni mogliby tęsknić za kolejowym bajzlem.
Prywatyzacja nie podoba się jednak dwóm grupom, które są ze sobą splątane w nieustannym klinczu. Mierni pracownicy kolei i związkowcy, których wiedzie strach przed utratą przywilejów, a dla najbardziej miernych pracy. A także politycy, którzy boją się wspomnianych związkowców oraz utraty władzy nad dużym sektorem gospodarki z posadami z partyjnego rozdzielnika włącznie. Należy bowiem pamiętać, że wielkie państwowe spółki to przede wszystkim fantastyczne narzędzie do budowania lojalności partyjnych dołów, którym nie jest dane dostać się do Rady Ministrów, Sejmu czy Senatu. Atrakcyjna posada, atrakcyjna pensja i dozgonna wdzięczność objawiająca się mobilizacją elektoratu w postaci nowych podwładnych partyjnego druha. Żadna partia jak dotąd nie potrafiła z tego zgubnego dla pasażerów klinczu wyjść. Ekipa Kaczyńskiego postanowiła właśnie ścisnąć się w nim jeszcze bardziej.
Autor tekstu: Łukasz Frontczak
Licencja tekstu: CC BY 3.0 PL
Racja. Ostatnie wyczyny odnośnie warunków przejazdu odstręczaja od podróżowania PKP. Niestety nikt ich nie czyta przed zakupem biletu raz, bo niedawna nie były publikowane, dwa bo n i k o m u nie przyszłoby do głowy, co może wymyslić jakaś kancelaria PKP aby pozbyć sie pasażerów i doprowadzić PKP do upadku.Kontakt z pracownikami jest ograniczony ich poczytalnością lub złą wola wobec klienta i pasażera. A może ktoś działa tam na rzecz Deutsche Bahn lub innych, busowych, przewoźników? Zapewniam, że długo nie pojadę. Yorka w kagańcu I w klatce nie będę wozić. Pies to zwierzę towarzyszące człowiekowi a york w pustym przedziale nikomu nie wadzi poza obsługą. Wystarczy mi do noszenia bagaż. Gdybym wiozła tygrysa lub węża boa to co innego. Raczej klatka I kaganiec powinny obowiązywać pewnego kierownika pociągu na trasie Warszawa Krakow i z powrotem oraz szkolonego przez niego młodego. To podobnie jak z Poczta Polską. Gorszej obsługi I warunków gdzie indziej się nie spotka. To relikty dawnych czasów obsadzone przez wiadomo kogo ( są wyjątki) Nie wiem czy prywatyzacja czy lepszy nadzór zaatwiłyby sprawę traktowania ludzi przez pracowników obu tych państwowych firm. Pora najwyższa na zmiany.
PolubieniePolubienie