Wczoraj odbyła się konwencja krajowa Platformy Obywatelskiej, w trakcie której Grzegorz Schetyna przedstawił program formacji na wybory samorządowe. Gdyby oceniać propozycje wysunięte przez PO na podstawie facebookowego komentarza Adriana Zandberga (Razem), to można by odnieść wrażenie, że na polską scenę polityczną powraca znów partia, która obiecuje i promuje stanowczo liberalizm.
Czy rzeczywiście Platforma powraca na drogę wolności?
Propozycja, która wywołała taki popłoch w środowiskach lewicowych to pozostawienie dochodów z PIT i CIT w samorządach oraz konkurencja podatkowa tychże w zakresie wysokości kwoty wolnej od podatku (ale już nie w kwestii wysokości samych podatków). Trzeba przyznać, że jest to bardzo atrakcyjna propozycja z punktu widzenia wolnościowca. Wydawać by się mogło, że ta „totalna propozycja” – jak nazwał ją przewodniczący Schetyna – to zapowiedź powrotu do korzeni i wartości tzw. gdańskiego liberalizmu firmowanego niegdyś przez Donalda Tuska i jego współpracowników. Jednakże nic bardziej mylnego.
Dokładna analiza przedstawionego wczoraj programu samorządowego nie napawa niestety optymizmem. Najnowsza propozycja Platformy to dalszy dryf w kierunku interwencjonizmu, redystrybucjonizmu oraz sięgania po władzę, wpływy i pieniądze z kieszeni podatników. Decentralizacja podatkowa stanowi w całości programu atrakcyjny wabik na liberałów, na który wielu może dać się złapać. Oczywistym jest bowiem, że w początkowym okresie podniesienie kwoty wolnej od podatku przynosi zmniejszenie dochodów budżetowych i wymusza liberalizację polityki gospodarczej. Biorąc pod uwagę to jak dotychczas sprawują się liczni samorządowcy PO, można stwierdzić, że taka konkurencja podatkowa uderzyłaby w interesy lokalnych baronów partyjnych, którzy utrzymują się przy władzy dzięki umiejętnej redystrybucji i rozdawnictwu stanowisk.
Jednak równie umiejętnie jest skonstruowany nowy program Platformy. Wszelkie polityczne niedogodności i wątpliwości, które mogłyby się wiązać z konkurencją podatkową, bardzo szybko zostały rozwiane. Należy bowiem pamiętać, że konwencja krajowa partii to nie tylko czas przedstawiania nowych propozycji dla obywateli, ale przede wszystkim przekaz kierowany do jej członków – wskazanie kierunku politycznego na najbliższy czas. Wystąpienie Schetyny zostało świetnie skrojone do tych celów, tak aby wszystkie strony mogły być zadowolone z nowego szlaku, którym będzie podążać partia.
Dla swojej „totalnej propozycji” Platforma Obywatelska oferuje przeciwwagę. Dla tych samorządów, które zmniejszą swoje wpływy budżetowe w wyniku konkurencji podatkowej, miałoby powstać swoiste koło ratunkowe. Utworzony by został specjalny fundusz solidarnościowy, który wyrównywałby te „straty” z puli podatku VAT na koszt podatników z „najbogatszych części kraju”. Czyli kolejna odsłona słynnego, proponowanego od kilku lat, „janosikowego”, które jest niczym więcej niż kosztowną redystrybucją.
Oprócz tego program Platformy to przede wszystkim program odbierania władzy z rąk polityków Prawa i Sprawiedliwości. Bowiem w przypadku konkurencji podatkowej połączonej z janosikowym, można się spodziewać, że środki z funduszu samorządowego będą transferowane z samorządów pisowskich, które będą mniej skore do ograniczania redystrybucji i wpływów budżetowych, do samorządów platformerskich.
W tym momencie można by wtrącić, że taki fortel jest nawet słuszny, gdyż doszłoby do liberalizacji gospodarczej w wielu gminach, do czego zachęcałby ten mechanizm. Jeśli jednak dołożymy do tego pozostałe punkty programu Platformy, to jasnym się staje, że o żadnej liberalizacji nie może być mowy.
Grzegorz Schetyna wspomniał we wczorajszym wystąpieniu o dwóch istotnych sprawach: trzeba obronić polską wolność „przed tymi, którzy chcą odbudować PRL” oraz że „Polacy zasługują na wyższe płace, ale wyższe płace nie biorą się z rozdawnictwa”. Piękne słowa i ideały, którym proponowany program w większości zaprzecza. I tak, Platforma postuluje następująco:
- rozszerzenie programu Rodzina 500 plus na pierwsze dziecko,
- zwolnienie ze składek ZUS przedsiębiorców, którzy nie ukończyli 25. roku życia i wprowadzenie 13. emerytury,
- wprowadzenie Samorządowego Programu Mieszkaniowego, czyli propozycja budownictwa komunalnego na gruntach Skarbu Państwa, które zostałyby przekazane w tym celu samorządom,
- ograniczenie ruchu samochodowego w centrach miast,
- finansowanie zajęć pozaszkolnych z budżetu samorządów,
- wprowadzenie bezpłatnej komunikacji miejskiej,
- utworzenie Karty Młodego Przedsiębiorcy – państwowego programu zniżkowego dla przedsiębiorców przed 30. rokiem życia,
- utworzenie finansowanych przymusowo budżetów rad sołectw, dzielnic i osiedli,
- utworzenie państwowych stanowisk „specjalnych asystentów dla osób niepełnosprawnych”,
- tworzenie państwowych uniwersytetów trzeciego wieku i rad senioralnych,
- przywrócenie dofinansowań zabiegów in vitro,
- jeszcze więcej „inwestycji” państwowych w infrastrukturę sportową,
- utworzenie państwowego funduszu do walki ze smogiem,
- wprowadzenie wymogu podłączania nowych budynków do istniejących sieci ciepłowniczych (czyli przeważnie samorządowych) jeśli inwestor nie będzie w stanie zainstalować własnego, bardziej efektywnego(!) źródła ciepła,
- utworzenie Centrów Innowacyjnej Edukacji – specjalnych, państwowych placówek laboratoryjnych dla szkół (nowe budynki, nowe etaty),
- jeszcze więcej igrzysk wydarzeń kulturalnych finansowanych ze środków publicznych,
- stworzenie Narodowego Erasmusa (nazewnictwo dla pomysłu moje – ŁF),
- zwiększenie środków publicznych na rewitalizację miast w ramach naprawy efektów centralnego planowania(!) (tak, tak właśnie – dosłownie – stwierdzono w programie Platformy, s.54. Nic nie dodaję, jedynie parafrazuję),
- tworzenie samorządowych targowisk,
- utworzenie Funduszu Rozwoju Polskiej Wsi (bez nowego urzędu lub agencji co prawda),
- wprowadzenie subwencji ekologicznej dla gmin,
- utworzenie państwowych Centrów Aktywności Wiejskich,
- samorządowe programy poręczeń i pożyczek dla przedsiębiorców.
Są to w większości pomysły, które niewiele różnią się od programu forsowanego przez Prawo i Sprawiedliwość. I sprawiają one, iż „totalna propozycja” konkurencji podatkowej będzie tylko liberalną ozdóbką w gąszczu nowych obowiązków i inwestycji, których od samorządów oczekiwałaby Platforma. Przeniesienie kompetencji redystrybucyjnych na jednostki samorządu terytorialnego jest w programie PO zmianą jedynie pozorną. Samorządy nie mają tu bowiem wpływu ani na wysokość podatków, ani nie zyskują znacznej swobody w zakresie wydatków, które mają być odgórnie zdefiniowane przez Warszawę.
Grzegorz Schetyna puścił wczoraj oczko do wolnościowców. Oprócz cynicznej w zamyśle konkurencji podatkowej, jest kilka punktów programu, które mogą się liberałom i libertarianom podobać:
- likwidacja urzędu wojewody,
- wybory starostów i większa rola gminnych referendów,
- wybór dyrektorów szkół przez samorządy i radę rodziców,
- praca zmianowa w urzędach,
- ułatwienia w sprzedaży lokalnych produktów wytworzonych w domu,
- przywrócenie swobody handlu ziemią.
Jednak biorąc pod uwagę dotychczasowe dokonania Platformy Obywatelskiej, która przez 8 lat u sterów władzy obrzydziła Polakom „liberalne” rządy, trudno nie podejrzewać, że cała ta liberalna wolta to jedynie miraż, który ma platformersom pomóc powrócić do władzy dzięki głosom wolnościowców, które partia utraciła na rzecz .Nowoczesnej, Kukiza i nieistniejącej Innej Partii.
Konkurencja podatkowa samorządów jest pomysłem, który jest wart poparcia i promocji. Jednakże Platforma Obywatelska poprzez swój program daje do zrozumienia, że jest to jedynie element walki politycznej. W programie PO nie ma żadnych propozycji zmian systemowych, które są konieczne, aby proponowana decentralizacja szła w parze z rzeczywistą liberalizacją.
Nie ma bowiem różnicy, na którym szczeblu władzy politycy będą wydawać środki z PIT i CIT – problemem jest samo istnienie takiej formy podatków. Nie ma różnicy czy środki z VAT są rozdawane samorządom bardziej lub mniej – problemem są zróżnicowane stawki tego podatku i skomplikowana formuła jego rozliczania. Nie ma różnicy, kto będzie wybierał dyrektora szkoły – dopóki szkoły są publiczne, a o programie decyduje ministerstwo. Nie ma różnicy czy to samorząd czy ministerstwo będą rozporządzać gruntami państwowymi – zamiast budownictwa komunalnego na nich, należy je sprywatyzować i prowadzić prawdziwie liberalną politykę gospodarczą, która sprawi, że Polacy zaczną się szybciej bogacić i nikt nie będzie musiał się prosić władzy o pomoc w nabyciu własnego mieszkania.
Platforma Obywatelska wciąż dryfuje poza granice liberalizmu. Dla uważnego obserwatora nowy program tej partii to obietnica władzy dla „naszych” w regionach z jednoczesnym, cynicznym wykorzystywaniem liberalnych postulatów. Wolnościowcy, nie dajcie się zwieść Grzegorzowi Schetynie! On tylko chce Waszych głosów. A gdy już je dostanie to bardzo szybko zapomni o liberalnych obietnicach i pryncypiach. Tak samo jak dekadę temu Donald Tusk.
Autor: Łukasz Frontczak
Licencja tekstu: cc-by-3.0
Licencja zdjęcia: cc0/pixabay
Źródła, z których korzystałem podczas pisania tego tekstu:
- Adrian Zandberg, „Grzegorz Schetyna przedstawił dziś – jak to ujął – ‚totalną propozycję’ podatkową. I jest to bardzo zła propozycja”, facebook.com (dostęp 22-10-2017)
- Michał Wilgocki, „PO prezentuje program na wybory samorządowe. Schetyna: Dziś chcemy mówić o totalnej propozycji”, wyborcza.pl (dostęp 22-10-2017)
- Dominik Uhlig, „Samorządowy program Platformy w skrócie”, sonar.wyborcza.pl (dostęp 22-10-2017)
- Samorządowa Rada Programowa Platformy Obywatelskiej RP, „Polska samorządna”, gazeta.pl (dostęp 22-10-2017)