Na łamach swojego bloga zamieszczam list, który skierowałem dziś (14 lipca 2016) do redaktora „Dziennika Internautów” Marcina Maja drogą elektroniczną.
Szanowny Panie Redaktorze,
doceniając Pański wkład w uświadamianie społeczności internautów w wielu kwestiach dotyczących prawa w internecie, zwracam się do Pana w związku z artykułem pt. „Organizator festiwalu zapłacił za naruszenie licencji Creative Commons. „Bezpłatne” nie znaczy „bez zasad”” z dnia 14 lipca 2016. W artykule tym napisał Pan, że „zdarza się, że twórca nagle „cofnie licencję CC””. Otóż Panie Redaktorze, taki przypadek nie może mieć miejsca!
Jako, że sam jestem twórcą, który udostępnia swoje dzieła na wolnych licencjach, zapoznałem się dość szczegółowo z warunkami tychże licencji. Jednym z warunków licencji Creative Commons jest ich nieodwoływalność. Żeby nie szukać daleko, na stronie creativecommons.org w zakładce „FAQ” czytamy:
„Raz udzielone licencje Creative Commons są nieodwoływalne. Oznacza to, że nie możesz zabronić osobie, która uzyskała Twój utwór na licencji Creative Commons, wykorzystywania go zgodnie z warunkami licencji. Wolno w dowolnej chwili wstrzymać dystrybucję utworu na licencji Creative Commons, jednak taki krok nie wiąże się z wycofaniem z obiegu wszelkich kopii tegoż utworu już udostępnionych na licencji Creative Commons, w tym wiernych kopii, kopii zawartych w utworach zbiorowych czy też adaptacji utworu (w zależności od typu licencji).
Licencja jest ważna tak długo, jak długo nie dojdzie do jej wygaśnięcia – co następuje z chwilą naruszenia jej postanowień lub po upłynięciu okresu obowiązywania praw autorskich do utworu. Należy więc dobrze przemyśleć wybór licencji Creative Commons.”
We wspomnianym artykule przytacza Pan przykład wycofywania licencji CC na serwisie YouTube. W artykule pt. „YouTube ma problem z Creative Commons? Trzeba uważać, stosując filmy na tej licencji” z dnia 24 października 2013 przestrzegał Pan użytkowników, aby ostrożnie podchodzili do treści na licencji CC zamieszczanych na YT. Tymczasem to nie ostrożność dla użytkowników powinna być zalecana, lecz zmiana której powinien dokonać YT. Nie może być bowiem tak – co wykazałem wcześniej – że ktoś się po prostu wycofuje z udostępnienia na licencji Creative Commons. YouTube niestety nie informuje o tym bezpośrednio swoich użytkowników, a także technicznie umożliwia wycofanie się z nieodwoływalnej licencji!
Pozwolę sobie również skomentować sytuację opisaną przez Pana w pierwszym artykule, gdy może się zdarzyć, że dzieła chronione prawem autorskim są udostępniane przez osoby trzecie na licencji CC, co może spowodować problemy prawne dla osób, które skorzystają z takich utworów. Otóż uważam, że ściganie osób, które nieświadomie korzystają z takich dzieł jako oznaczonych wolną licencją stanowi jawne pogwałcenie sprawiedliwości. Jedynym winnym w takiej sytuacji powinna być osoba, która jako pierwsza udostępnia materiał chroniony na wolnej licencji. Na żadnej następnej osobie nie powinna ciążyć jakakolwiek odpowiedzialność ani obowiązek, bowiem wtedy wolne licencje zostałyby sprowadzone do absurdu skrupulatnego sprawdzania czy aby na pewno dany utwór nie jest chroniony.
Oczywiście odnoszę się tutaj do aktualnej sytuacji prawnej, którą w szerszym zakresie uważam za niesprawiedliwą. Mówimy tutaj bowiem o własności intelektualnej, czyli udzielanym przez państwo monopolu na dysponowanie myślami, koncepcjami, obrazami itp. itd. Jeśli jednak mamy do czynienia z takim, a nie innym systemem, a także wykształciły się wspaniałe Creative Commons, to należałoby przynajmniej oddać te minimum logicznej sprawiedliwości, czyli wskazywanie na kim ciążyć powinna odpowiedzialność za fałszywe udostepnianie dzieł chronionych na wolnej licencji, nieodwoływalność wolnych licencji, a także nieprawidłowe postępowanie takich marek jak YouTube, które umożliwiają wycofywanie się z nich, choć nic takiego nie powinno mieć miejsca.
Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów w tropieniu AWI 🙂
Łukasz Frontczak