E-papierosy: sukces kolesi

W polskim Sejmie ponownie irracjonalne, etatystyczne rojenia przegrały z twardymi, naukowymi faktami. Znów zwyciężyli hochsztaplerzy antyludzkiej filozofii, a prawda została skryta za nielogicznym strachem. Tym razem politycy wraz ze swoimi cichymi wspólnikami dobrali się do e-papierosów.

Podczas ostatniego posiedzenia Sejmu odbyło się głosowanie nad zmianą ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych [1]. Zmiany, które postanowiono wprowadzić, dotyczyły dotychczas niespętanego regulacjami państwowymi rynku e-papierosów. Jest to sektor, który od kilku lat rozwijał się dynamicznie w naszym kraju. Jak czytamy w artykule opublikowanym przez wyborcza.biz, „(t)worzy go około dwóch tysięcy małych i średnich firm oraz jeden globalny gracz, który wykupił krajowego lidera”[2]. Oprócz producentów świetnie rozwinęła się sieć dystrybucji tych produktów, w wyniku czego funkcjonuje w Polsce 800 specjalistycznych sklepów oraz 27 tysięcy punktów sprzedaży. Łącznie rynek e-papierosów jest wart 500 mln złotych.[3]

Ta dynamiczna i wartościowa branża nie umknęła niestety uwadze polityków, którzy dostrzegli w e-papierosach wiele rzekomych problemów. Jednakże wszystkie one są niewiadomo skąd powziętymy wymysłami, które nie mają zbyt wiele wspólnego z nauką, co potwierdza rzetelny raport prof. Andrzeja Sobczaka, naukowca Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach oraz Instytutu Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego w Sosnowcu [4]. W swojej pracy, prof. Sobczak obala mity, które narosły wokół rzekomej szkodliwości e-papierosów, która ma być podobno równa papierosom tradycyjnym. Przytoczę kilka ustępów z raportu, które obrazują, że histeria na punkcie e-papierosów jest wręcz bardziej szkodliwa niż ich używanie.

„Podstawową korzyścią jaką odnoszą osoby uzależnione od nikotyny przechodzące z papierosów konwencjonalnych na epapieros jest zdecydowane zmniejszenie liczby inhalowanych związków rakotwórczych w stosunku do liczby znajdującej się w dymie tytoniowym.”[5]

„Jedne z pierwszych badań z udziałem ochotników, dowodzących zmniejszenie ryzyka zachorowania na raka zostały przedstawione podczas XIV Annual Meeting SRNT-Europe (…). Po tygodniu od chwili przejścia z papierosów konwencjonalnych na e-papierosy poziom biomarkerów związków rakotwórczych oznaczanych w osoczu zmniejsza się radykalnie (…)

Należy sądzić, że po kilku tygodniach poziom biomarkerów rakotwórczości spadnie do zera co niewątpliwie jest dowodem na ogromne zmniejszenie ryzyka zachorowania na raka po przejściu z papierosów konwencjonalnych na e-papierosy.”[6]

Niesłuszne też są oskarżenia dotyczące aromatów e-papierosów:

„(…) związki będące efektem aromatyzowania płynów nikotynowych występują w aerozolu z e-papierosa w dawkach wielokrotnie niższych, niż te które inhaluje pracownik wykonujący swoją pracę w warunkach dopuszczalnego narażenia zawodowego na te związki.”[7]

Badania wskazują również  „na niższy poziom nikotyny w krwioobiegu po użyciu e-papierosa w stosunku do poziomu, jaki obserwujemy po wypaleniu papierosa o porównywalnej zawartości nikotyny”, a także „(s)twierdzono, że po to, aby przy użyciu e-papierosa uzyskać podobne stężenie jak po wypaleniu zwykłego papierosa, roztwór nikotynowy musiałby zawierać nikotynę w stężeniu 50 mg/ml”, podczas gdy w rzeczywistości stężenie to wynosi jedynie 18mg/ml.[8]

Raport ujawnia również, iż negatywne skutki medyczne związane z paleniem e-papierosów stanowią – wbrew życzeniowym opiniom klasy politycznej – przypadki jednostkowe i są najczęsciej powiązane z innymi schorzeniami. W przypadku e-papierosów występuje również znikome ryzyko narażenia na palenie bierne przez osoby postronne.[9]

Jak zauważa prof. Sobczak, dużo do histerii dołożyły nierzetelne media:

„Jensen i wsp.(…) (p)rzeprowadził doświadczenia z ekstremalnym napięciem i generowaniem aerozolu przy niskim poziomie płynu nikotynowego w zbiorniku e-papierosa co prowadziło do przegrzania elementu grzewczego. W wyniku takiego zabiegu użytkownik e-papierosa inhalowałby hipotetycznie (bo żaden normalny użytkownik papierosa elektronicznego nie jest w stanie wytrzymać inhalacji aerozolu wytworzonego w tak ekstremalnych warunkach ze względu na zapach i własności drażniące powstającego aerozolu) od pięciu do piętnastu razy większą dawkę formaldehydu, niż ma to miejsce w przypadku palenia papierosów tradycyjnych. Ta praca wywołała wiele kontrowersji w środowisku naukowym ponieważ przedstawiała wyniki uzyskane podczas nierealnego sposobu używania e-papierosa. Porównać to można do siedzenia przy ognisku rozpalonym z leśnych gałęzi (normalne użytkowanie e-papierosa) i przy ognisku rozpalonym z opon (przegrzanie grzałki). Niesamowicie przykry i drażniący zapach de facto uniemożliwiają taki sposób używania e-papierosa.

Z przeglądu prasy wiadomo, że media podchwyciły jednak wyniki badań przeprowadzonych w takich warunkach przedstawiając używanie e-papierosów jako coś równie albo nawet bardziej szkodliwego pod względem rakotwórczości jak papierosy konwencjonalne nie zwracając uwagi na fakt, że takie warunki użytkowania e-papierosa są nierealne!”[10]

W podsumowaniu raportu prof. Sobczak stwierdza następująco:

„(N)ajbardziej wiarygodnym źródłem porównującym szkodliwość epapierosów w stosunku do papierosów konwencjonalnych jest raport rządowej organizacji Zdrowia Publicznego w Wielkiej Brytanii Public Health of England opracowany przez niekwestionowane autorytety naukowe (…). Autorzy szacują, że szkodliwość używania e-papierosa jest dwudziestokrotnie mniejsza niż palenie papierosów konwencjonalnych.”[11]

A także, że „należy stwierdzić, że e-papieros nie są całkowicie bezpieczne ale bez wątpienia, że są mniej szkodliwe od papierosów konwencjonalnych”.[12]

Profesor Sobczak jest również aktywistą, który bardzo zaangażował się w kampanię, która miała na celu odwieść polityków od ich irracjonalnych pomysłów[13]. Wielokrotnie zwracał uwagę na fakt, że e-papierosy są pomocne w leczeniu nałogu nikotynowego, również dzięki temu, iż stanowią źródło nikotyny wolne od tytoniu i jego produktów spalania.

Pomimo ewidentnych naukowych faktów, w parlamencie podczas dyskusji nad projektem odbyła się irracjonalna farsa pod sztandarem antynauki i filozofii nienawiści wobec niezależnego biznesu, który chwilowo uciekł przed politycznym skrępowaniem.

Kolejni posłowie pojawiający się na mównicy przedstawiali e-papierosy jako produkt szkodliwy. Co ciekawe do lamentu antynaukowego dołączyła również podobno tak nienawidząca PiSu Platforma Obywatelska, która ustami pani poseł Alicji Chybickiej zdradziła prawdopodobnie prawdziwe intencje projektu:

„E-papierosy uważane są za środek pomagający przy rzucaniu palenia oraz tzw. środek zmniejszający szkody zdrowotne palenia, czyli harm reduction. Należy jednak przypomnieć, że e-papierosy są znacznie mniej skuteczne jako środek pomagający w rzucaniu palenia niż obecne na rynku leki o działaniu centralnym na mózgowe receptory nikotynowe. Najlepszym przykładem takiego leku jest szeroko stosowana w Polsce cytyzyna, przy użyciu której rocznie niemal pół miliona palaczy próbuje zerwać z nałogiem. Leki takie jak cytyzyna najskuteczniej pomagają rzucić palenie, nie prowadzą do uzależnienia jak e-papierosy, ich produkcja poddawana jest wszystkim rygorom bezpieczeństwa farmaceutycznego i dostępne są tylko w aptekach.”[14]

Oto kto jest prawdopodobnie prawdziwym zwycięzcą. Nie jest nim „społeczeństwo”, ani nawet osoby uzależnione od nikotyny. Nie są to nawet, jak sugeruje prof. Sobczak, koncerny tytoniowe, gdyż nie dość, że one same inwestują w rynek e-papierosów [15], to nie stanowią one dla nich realnej konkurencji; wręcz przeciwnie – szansę poszerzenia i tak kurczącego się rynku. Jednakże „kapitalizm kolesi” znów dał o sobie znać i wiele wskazuje na to, że w całej tej antynaukowej hucpie chodzi o interes konkretnej gałęzi przemysłu, dla której e-papieros stanowi niewygodną konkurencję. Kolesie dostali co chcieli. Taka jest nieodzowna natura etatyzmu!

Fakty nie miały tu żadnego znaczenia. Nie liczyło się to, że producenci e-papierosów konsekwentnie wprowadzali wzajemne samoregulacje, aby uczynić swoje produkty bezpieczniejszymi, a konsumentów bardziej poinformowanymi. Wygrał najprawdopodobniej interes reprezentowany przez bezimiennych lobbystów, którzy zadbali o to, aby zniszyć konkurentów swoich mecenasów.

Streszczając przesłanie, które kierowała konsekwentnie do swoich czytelników Ayn Rand, etatyzm nie niszczy miernot, on je gloryfikuje. Natomiast jednostki wyróżniające się, wybijające ponad przeciętność są obiektem ślepej nienawiści. Ustawa ograniczająca obrót e-papierosami (opodatkowanie,  zakaz sprzedaży zdalnej oraz transgranicznej) jest przykładem tej prawidłowości.

W Polsce rozwinął się dochodowy biznes, który jest szacowany jako trzeci największy na świecie. W naszym kraju jest niewiele tak skutecznych sektorów. Za tą skuteczność przedsiębiorcy otrzymali od klasy politycznej – wiedzionej niebezpieczną ideologią „państwa opiekuńczego” – (anty)nagrodę. Oto jaki los czeka wszystkich tych, którzy odważą się nad Wisłą odnieść sukces!

Autor: Łukasz Frontczak
Licencja tekstu: cc-by 3.0
Licencja zdjęcia: cc0/pixabay


PRZYPISY

[1] Głosowanie nr 23 na 22. posiedzeniu Sejmu dnia 06-07-2016 r. o godz. 20:01:06. Pkt 7. porz. dzien. Sprawozdanie Komisji o rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych. Głosowanie nad przyjęciem w całości projektu ustawy w brzmieniu z druku nr 652, sejm.gov.pl [dostęp: 8 lipca 2016]

[2] J. Dzikowska, „Polski rynek e-papierosów trzeci co do wielkości na świecie”, wyborcza.biz, 18 kwietnia 2016 [dostęp: 8 lipca 2016]

[3] Tamże.

[4] A. Sobczak, Wpływ e-papierosów na zdrowie w porównaniu do papierosów tradycyjnych w świetle badań naukowychInstytut Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego, Sosnowiec 2016 [dostęp: 8 lipca 2016]

[5] Tamże, s. 4

[6] Tamżes. 7

[7] Tamżes. 10

[8] Tamżes. 13

[9] Tamżes. 14-15

[10] Tamżes. 6

[11] Tamżes. 20

[12] Tamżes. 20

[13] A. Sobczak, „J’accuse…! Oskarżam…! List otwarty”, Stary Chemik bloguje, 27 czerwca 2016 [dostęp: 8 lipca 2016]

[14] „Sprawozdanie Stenograficzne z 22. posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej w dniu 5 lipca 2016 r. (pierwszy dzień obrad)”, Sejm Rzeczypospolitej Polskiej Kadencja VIII, Warszawa 2016, s. 94 [dostęp: 8 lipca 2016]

[15] Jak podaje wyborcza.biz: „Kontrolująca 60-70 proc. naszego rynku Chic Group została dostrzeżona przez potężny British American Tobacco (producent m.in. klasycznych papierosów Vogue, Pall Mall czy Lucky Strike), którego roczne przychody sięgają ponad 13 mld funtów (ok. 70 mld zł). We wrześniu ubiegłego roku BAT wykupił polską firmę, a zgodę na przejęcie ze strony Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów otrzymał pod koniec zeszłego roku. Wartość transakcji pozostaje utajniona” w: J.Dzikowska, „Polski rynek e-papierosów trzeci co do wielkości na świecie”, wyborcza.biz, 18 kwietnia 2016 [dostęp: 8 lipca 2016]

2 uwagi do wpisu “E-papierosy: sukces kolesi

  1. nie ma to jak ograniczyć lepszą alternatywę dla palaczy jaką są e-papierosy… sam vapuję tabaque od ponad roku i widzę same plusy, mniej szkodliwe, tańsze i mnóstwo smaków do wyboru

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.