Futbol jest niesprawiedliwy

Lubię piłkę nożną. To fajny sport, a jego uprawianie sprawia sporo frajdy. To właśnie ta dyscyplina w pewien sposób mnie ukształtowała, ponieważ w czasach szkolnych regularnie czytałem tygodnik „Piłka Nożna”. Czytając tę gazetkę uczyłem się pisać felietony i artykuły, co później przekuwałem w praktykę, kiedy to prowadziłem kilka blogów sportowych (niestety, bez większego powodzenia).

Choć futbol jest piękny to ma też swoje ciemne strony. Wczoraj wieczorem jedna z nich dała o sobie znać. Reprezentacja Portugalii awansowała do finału Mistrzostw Europy i jest bez wątpienia jednym z najsłabszych finalistów ostatnich lat. Grają chyba nawet gorzej niż sławetna Grecja w 2004 roku. Sukces Greków był przynajmniej romantyczny – w ich składzie nie było gwiazd piłki i wirtuozów piłkarskiej techniki i dało się ich nawet lubić; utarli nosa wszystkim faworytom! Tymczasem Portugalia nie dość, że jak zwykle może liczyć na dobrze wyszkolonych piłkarzy, to ma w składzie Cristiano Ronaldo, piłkarza który aspiruje do miana najlepszego na świecie. Od takiej drużyny po prostu trzeba wymagać więcej niż pokazała!

A pokazała w przeważającej mierze przerażający antyfutbol. Do fazy pucharowej awansowali po trzech remisach, w tym strasznych męczarniach z reprezentacją Węgier. W 1/8 finału wygrali szczęśliwie, po dogrywce, z Chrowacją, która dzięki kuriozalnej drabince turniejowiej była typowana jako kandydat do finału. W cwierćfinale pokonali grającą fantastyczny turniej Polskę dopiero dzięki loterii rzutów karnych. Wczoraj, z Walią, zaliczyli w końcu pierwsze zwycięstwo po 90 minutach gry, ale zawdzięczają to bardziej umiejętnościom Ronaldo (piłkarz tego kalibru w końcu zawsze coś ustrzeli), niż zespołowym staraniom i dobrej taktyce. Awans Portugalii do finału jest ze wszechmiar niesprawiedliwy, gdyż wszyscy jej turniejowi rywale grali nieporównanie lepiej.

Co jakiś czas ta niesprawiedliwość piłki nożnej się objawia, jednakże przypadek portugalski stanowi jakieś koszmarne kuriozum. Wyeliminowali drużyny, które nie tylko grały dobrze, ale budziły też sympatię. Natomiast Portugalii z Euro 2016 lubić się nie da. Zwłaszcza, gdy ogląda się teatrzyki Ronaldo, który częściej się krzywi, krzyczy i macha rękami niż wykonuje dobre dryblingi. A gdy się patrzy na trenera Fernando Santosa, to trudno oprzeć się wrażeniu, że on nie dowodzi tą drużyną lecz z nią nadludzkim wysiłkiem walczy, aby w końcu komuś w tej drużynie zechciało się coś z siebie wykrzesać. Portugalia gra marnie, a statystki indywidualne Cristiano i Naniego zakrzywiają jedynie rzeczywistość.

Cała ta portugalska hucpa nakazuje zastanowić się nad systemem rozgrywek tegorocznego czempionatu. Awansowali dopiero z trzeciego miejsca w grupie, po trzech meczach, w których Portugalia pokazała, że jest drużyną słabą. Cynicznie wykorzystali jednak całe to zamieszanie. Z grupy awansowali miernie, a do finału przeszli mozolnie, trafiając szczęśliwie po właściwej stronie turniejowej drabinki. Po drodze nie mogli trafić na żadnego z faworytów – przed takim staną dopiero w finale.

Autor: Łukasz Frontczak
Licencja tekstu: cc-by 3.0
Licencja zdjęcia: cc0/pixabay