Stany Zjednoczone to jedno z najbardziej fascynujących miejsc na Ziemi. Wielkie terytorium, różnorodność przyrodnicza, ponad 300 milionów ludzi, wspaniałe przedsiębiorstwa, potężna armia, a także kultura popularna, która kształtuje co słuchają, oglądają i czytają ludzie na całym świecie. A nawet w co się ubierają i co jedzą.
Jednakże jak to się stało, że to właśnie Stany Zjednoczone są dziś światowym liderem? U podstaw amerykańskiego sukcesu stoi jedna wspaniała idea. Idea wolności.
Dokładnie 240 lat temu w Filadelfii ogłoszona została Deklaracja Niepodległości Stanów Zjednoczonych. Ten dokument uniezależnił nowy, rozwijający się naród od Wielkiej Brytanii. 4 lipca jest dziś znany na całym świecie jako Dzień Niepodległości USA. U podstaw dążeń niepodległościowych leżała idea wolności, którą chcieli zapewnić sobie mieszkańcy Nowego Świata. Jak czytamy w najsłynniejszym fragmencie Deklaracji:
„Uważamy następujące prawdy za oczywiste: że wszyscy ludzie stworzeni są równymi, że Stwórca obdarzył ich pewnymi nienaruszalnymi prawami, że w skład tych praw wchodzi prawo do życia, wolność i dążenia do szczęścia.”
Ta podstawa sprawiła, że 240 lat temu zaczęła się bezprecedensowa droga Amerykanów do budowy społeczeństwa przyszłości. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby władze w Waszygtonie postępowały tak, jak czynią dziś choćby liczne rządy europejskie.
Choć niektórym może wydawać się to dziwne, USA przyciągało wielu ludzi nie zasiłkami, tak jak dziś Francja czy Niemcy, które przyjmują wielu afrykanów i muzułmanów, lecz – paradoksalnie – brakiem jakichkolwiek państwowych gwarancji. Stany Zjednoczone powstały głównie dzięki europejskim imigrantom, którzy często podejmowali potencjalnie śmiertelne ryzyko, aby dostać się do Nowego Świata; na kontynent na krańcu świata, gdzie jedyne co na wielu z nich czekało to niepewność jutra.
W dzisiejszych czasach trudno jest sobie to wszystko uzmysłowić. Żyjemy w czasach dobrobytu – tanich podróży, łatwo dostępnej żywności i informacji. Właściwie świat nie ma dziś granic i kontrole celne oraz paszporty stanowią raczej XX-wieczny anachronizm utrzymywany przez niekompetentych polityków niżli rzeczywistą potrzebę. Dla człowieka XXI wieku podróż za ocean to nic niezwykłego. Jednakże 200-300 lat temu była to wyprawa, która kosztowała wielu ludzi cały majątek ich życia.
Wszyscy ci ludzie podejmowali ryzyko, które dziś dla wielu osób przyzwyczajonych do życia według bezpiecznych schematów, stanowi raczej przejaw brawurowej głupoty. Należy jednak pamiętać, że w tamtych czasach europejczycy żyli na znacznie niższym poziomie niż choćby biedni Polacy dzisiaj. I podejrzewam, że nie stanowiło dla nich różnicy czy będą klepać biedę u siebie w Niemczech lub Holandii, czy też będą biedni gdzieś na drugim krańcu świata. Zresztą, był to jedynie najgorszy możliwy scenariusz dla nieudaczników, gdyż Ameryka oferowała imigrantom coś, czego nie mogli znaleźć w domu.
Tym czymś była wolność. Ta, wydawałoby się, oczywista idea stanowiła różnicę, która przyciągała całe rzesze ludzi na dosłowne pustkowie w poszukiwaniu lepszego życia. Dzięki wolności mogli podejmować się zajęć, które w Europie były zmonopolizowane albo wręcz zakazane dla niższych warstw społecznych. Można wręcz powiedzieć, że większość państw europejskich robiło wszystko, aby niedopuścić do awansu społecznego biednych mas, kosztem utrzymania bogactwa i przywilejów przez klasę próżniaczą.
W Stanach Zjednoczonych, przynajmniej na początku, takie monopole i zakazy nie istniały. To umożliwiło ludziom, którzy w Europie rodzili się biedni, na życie w dostatku. Co najciekawsze, wolność stworzyła swoisty samonapędzający sie mechanizm. Gdy pierwsi osadnicy przyjeżdżali do Nowego Świata, produkowali i pracowali dla własnych potrzeb. Z czasem, gdy zaczęło się pojawiać coraz więcej imigrantów, nastąpiła potrzeba coraz większej produkcji, a za nią postępującego podziału pracy. Im więcej ludzi wysiadało ze statków przypływających z Europy, tym więcej trzeba było produkować żywności, ubrań i materiałów budowlanych. Rynek wchłaniał nowoprzybyłe osoby do tej produkcji, ponieważ ciągle rosnący popyt wymagał coraz większej liczby rąk do pracy.
Nie istniały wtedy słynne zielone karty, nie istniały urzędy imigracyjne, ani wizy. Ludzie wyjeżdżali do USA, osiedlali się tam i za zarobione pieniądze ściągali kolejnych członków swoich rodzin. Jest to typowy i odwieczny schemat imigracyjny. Jednakże około 250 lat temu w Ameryce nikt nie przejmował się tym skąd pochodzisz. Istotne było co masz do zaoferowania.
A okazało się, że wielu europejskich biedaków miało do zaoferowania bardzo dużo. Wystarczyło dać im jedynie pole do popisu. Można wręcz powiedzieć, że większość udogodnień, którymi otaczamy się dzisiaj, istnieje dzięki tamtym ryzykantom; ponieważ stworzyli oni podwaliny społeczno-gospodarcze, dzięki którym powstały wielkie firmy i wielkie fortuny. A w ślad za wielkimi fortunami szły najczęściej innowacje.
Często mówi się o tym, jakoby Stany Zjednoczone zyskały pozycję supermocarstwa dopiero dzięki wydarzeniom drugiej wojny światowej. Jest to błędne założenie, które stanowi raczej opis skutku. Bowiem fakt, iż Stany Zjednoczone były w ogóle w stanie zmobilizować silną armię i produkować potężne uzbrojenie był możliwy jedynie dzięki wieloletniej akumulacji kapitału, czyli wzrostowi bogactwa tworzonemu przez innowacyjnych pionierów; europejskich biedaków, którzy przekształcili się w przedsiębiorców.
To nie idea The Big Government przyświecająca Rooseveltowi stworzyła USA takim jakie je znamy. Stworzyli je ludzie dążący do szczęścia. Bez wolności, amerykański sen nie byłby możliwy.
Dziś Stany Zjednoczone stoją przed wielkim wyzwaniem. Obroną wolności, która sprawiła, że po 240 latach 4 lipca ludzie na całym świecie mówią o historii i potędze Ameryki. Niestety, kolejne amerykańskie rządy, których politycy tak chętnie podpierają się w swoich przemówieniach cytatami Ojców Założycieli, ustępami Konstytucji USA i Deklaracji Niepodległości, odbierają Amerykanom kolejne części przysługujących im praw.
Najbardziej kuriozalną ingerencją w amerykańską wolność są prawa imigracyjne. The Land of Freedom, który został de facto założony przez imigrantów, nakłada ścisłe ograniczenia na przemieszczanie się ludzi, a niektórym marzy się nawet mur na granicy z Meksykiem. Ewidentnie coś tu poszło nie tak, jeśli takie postulaty podnoszą nawet politycy latynowskiego (sic!) pochodzenia.
Jest też wiele innych aspektów amerykańskiej polityki, które sprawiają, że w USA jest coraz mniej wolności, a coraz więcej państwa i jego głupich regulacji. Lecz nadal Amerykanie mogą się poszczycić większym zakresem wolności niż wiele innych narodów. I nadal tym symbolem wolności są. W tym kontekście bardzo trafny komentarz zamieścił dziś na facebooku Janusz Nowak, libertarianin znany w polskim środowisku wolnościowym jako Janusz Człowiek Nóż:
” Ten kraj uwolnił Europę od nazizmu, a później przez kilkadziesiąt lat chronił przed komunizmem. Choć, niestety, innym sposobem niż ten, który uważamy za w pełni moralny.
Ten kraj pokazał, że wolnorynkowy kapitalizm jest możliwy i nie trzeba iść drogą – mniej lub bardziej – państwowego kapitalizmu.
I w końcu – to tam mógł się schronić Mises, by dalej tworzyć. To tam uciekła Rand przed bolszewicką Rosją. To tam żyli i tworzyli tacy ludzie jak m.in. Spooner czy Rothbard. Ten kraj dał nam libertarianizm i pomógł przetrwać Austriackiej Szkole Ekonomii.
Dzisiaj – po ponad 70 latach po tym, jak Mises przybył do USA – to nadal Amerykanie odgrywają główną rolę w walce o wolność od państwa. Wspierają libertarian na całym świecie, w tym również tych z Polski.
Warto o tym pamiętać, gdy najdzie nas myśl, by zjechać USA jako siedlisko całego zła. Bo bez nich bylibyśmy zapewne w o wiele gorszym położeniu.
A z okazji urodzin życzę im jeszcze więcej wolności.”
240 lat amerykańskiej wolności to historia, której nie da się opowiedzieć w jednym, krótkim wpisie. Jest wiele wątków wartych choćby wzmianki, które pokazują czym jest wolność w praktyce, a także dlaczego nie warto tej wolności deptać. Dlatego też do tematu historii USA będę pewnie wracać, ponieważ jest wiele spraw, które można w tej kwestii opisać i są one niezmiernie fascynujące. A jest to bardzo ważne z naszego europejskiego punktu widzenia, ponieważ ćwierć tysiąclecia amerykańskiej historii zdefiniowało również naszą historię i wymiernie definiuje nasze teraźniejsze życie.
Autor: Łukasz Frontczak
Licencja tekstu: cc-by 3.0
Licencja zdjęcia: cc0/pixabay