We włocławskim „Oknie Życia” Zgromadzenia Sióstr Wspólnej Pracy pozostawiono wczoraj (27.03) noworodka. Jest to niezwykle dramatyczne zdarzenie, które jednak skończyło się w miarę pozytywnie. Nie wiadomo co by się wydarzyło, gdyby nie było „Okna Życia” – wszyscy chyba pamiętamy tragiczne historie dzieci znajdowanych w kontenerach na śmieci. Inicjatywa włocławskich sióstr uchroniła być może to dziecko przed tak straszliwym losem.
Gdy media donoszą o takich dramatach, ludzie zwykle zaczynają zadawać jedno pytanie: „czy można było temu zapobiec?”. Cóż, trudno jest odpowiedzieć na to pytanie, jeśli nie znamy historii i powodów matki, która podejmuje tak trudną przecież decyzję – w dodatku decyzję przepełnioną miłością wyrażoną w woli zachowania życia dziecka i zapewnienia mu najlepszej możliwej przyszłości. Jeżeli jest to powodowane sprawami czysto osobistymi, takimi jak zdrowie czy aspekty społeczno-rodzinne, to niewiele można zaradzić z zewnątrz, jeśli matka nie zgłasza nikomu potrzeby pomocy. Natomiast jeśli powodem jest aspekt ekonomiczny to w 99% przypadków jedynym oskarżonym w sprawie musi być rząd.
W sprawie tego kto jest winny, tradycyjnie pojmowana lewica i prawica (etatyści i wolnorynkowcy) są zgodne. Państwo, reprezentowane przez rządzących, odpowiada pośrednio za tego typu dramaty. Jednakże w kwestii jakiego rodzaju działanie bądź zaniechanie rządu jest przyczyną, takiej jednomyślności już nie ma. Jak to często bywa, wszyscy zgadzają się co do przyczyn, lecz proponują zupełnie inne środki do ich zwalczania.
Lewicową reprezentantką podglądów nt. „Okien Życia” jest prof. Magdalena Środa. Jej zdaniem ta inicjatywa „to relikt epoki Dickensa”. Według pani profesor, „Okna Życia” są tak naprawdę wielką tragedią(!) dla dziecka, ponieważ traci ono przez nie „tożsamość” poprzez bezpowrotną utratę możliwości poznania biologicznej matki. Wypada jedynie pogratulować „wrażliwości społecznej”. Abstrakcyjna „tożsamość” stoi w hierarchii prof. Środy wyżej od życia. Jaka jest alternatywa lewicy? Otóż państwo – główny oskarżony – ma „systemowo” przeciwdziałać takim dramatom. Jak? Oczywiście poprzez kolejne programy społeczne i edukację seksualną w szkołach – wszystko to za środki publiczne.
A więc zdaniem lewicy, państwo jest winne zaniechania. Nie daje pieniędzy na różne programy i akcje, które miałyby pomóc matkom w fatalnej sytuacji materialnej. Jest to jednak oskarżenie absolutnie błędne, gdy się przyjrzymy mu głębiej. Aby sfinansować nowe programy i edukację, państwo potrzebuje pieniędzy. Jak doskonale wiemy, polski rząd ma ogromny problem z finansami publicznymi. Dług publiczny rośnie z prędkością światła, deficyt ledwie się mieści w progu ostrożnościowym, a na horyzoncie pojawiają się wciąż nowe wydatki. Lewica chciałaby, aby do tego dołożyć kolejny wydatek, który zastąpi docelowo „Okna Życia”. Zastanówmy się jednak, skąd państwo miałoby wziąć na to pieniądze?
W sytuacji, gdy wydatki rządu są większe niż przychody, rozwiązania są dwa. Pierwsze z nich, to pożyczka. Rząd zadłuża się, aby móc sfinansować ten i inne wydatki. Problem jednak w tym, że kredyt jest jedynie odsunięciem w czasie drugiego rozwiązania, którym jest zwiększenie obciążeń fiskalnych. Władza stoi więc przed dylematem czy zabrać obywatelom więcej pieniędzy teraz czy kilka lat później.
Rządowy dylemat, obojętnie w jaki sposób zostanie rozwiązany, jest szczególnie istotny w kontekście dramatu matki, która pozostawia swoje dziecko w „Oknie Życia” z powodów finansowych. Najpierw jednak zastanówmy się, skąd biorą się te problemy finansowe. Mamy tu znów dwie możliwości. Pierwsza z nich, jest przyczyną wewnętrzną – to np. zwykła niezaradność finansowa matki, która nie radzi sobie ze swoimi finansami osobistymi, przez co nie byłaby w stanie utrzymać dziecka. Śmiem jednak twierdzić, iż w większości przypadków przyczyna tkwi w okolicznościach zewnętrznych, powodowanych właśnie przez rząd.
Może być ich wiele i często się ze sobą pokrywają. Główną jest wspomniane obciążenie fiskalne. Można spotkać się z różnymi wyliczeniami, ale przyjmijmy na korzyść oskarżonego, że obciążenia te wynoszą przeciętnie 50% pensji. Dotyczy to również osób żyjących poniżej progu ubóstwa (patrz kwota wolna od podatku, która jest niższa od tego progu). A zatem biedna matka, która porzuca swoje dziecko ze względu na brak pieniędzy, oddaje połowę swoich dochodów państwu. Wróćmy teraz do propozycji prof. Środy i jej konsekwencji. Oto czego de facto chce lewica – zwiększenia obciążeń fiskalnych wobec matek, których nie stać na wychowanie własnego dziecka(!). Widzimy więc, że propozycja prof. Środy jest błędnym kołem odbierania dochodów biednym po to, aby dać im akcję edukacyjną z zakresu antykoncepcji i pomoc psychologa, gdy będą jeszcze bardziej biedni z powodu odebrania kolejnej porcji podatku!
Prawica ekonomiczna, zrzeszająca klasycznych liberałów czy libertarian, widzi rozwiązanie zupełnie inaczej. Przede wszystkim, należy dostrzec, iż kolejne wydatki rządowe nie pomogą biednym matkom, zwłaszcza jeśli będziemy im odbierać na ten cel jeszcze więcej pieniędzy w podatkach. To czego potrzebują osoby znajdujące się w tak dramatycznym położeniu jest zmniejszenie obciążeń fiskalnych, tak aby w ich kieszeniach pozostawało więcej pieniędzy.
Już wielkim odciążeniem dla wielu biednych matek byłoby, odrzucone niedawno przez Sejm, podwyższenie kwoty wolnej od podatku. Być może dzięki temu niektóre z kobiet byłyby bardziej skłonne do samodzielnego wychowywania swojego dziecka. Dla wielu z nas, a już zwłaszcza dla oderwanych od rzeczywistości polityków, byłaby to nieznaczna „podwyżka”, lecz dla ubogiej matki stanowiłoby to niewiarygodną szansę i znaczny przyrost w budżecie domowym.
Oczywiście, kwota wolna od podatku to ledwie kropla w morzu potrzeb. Niewątpliwie poprawiłoby to sytuację wielu biednych matek, ale jedynie na krótką metę. Pozostają jeszcze do rozwiązania problemy związane z przyczynami tej biedy. Co więcej, wraz z rozwojem dziecka pojawiają się nowe przeszkody (o których można by napisać kilka kolejnych tekstów), a za wieloma z nich stoi rząd, który należy oskarżać nie o zaniechanie, lecz właśnie o to, że działa i to z niekorzyścią dla osób biednych. Szkoda, że takie osoby jak prof. Środa nie potrafią tego dostrzec i nawołują do rozwiązań, które by tylko pogorszyły całą sytuację.
Obecnie więc, wobec zachłanności i linii programowej obecnego rządu, „Okna Życia” są dramatyczną odpowiedzią i jedynym ratunkiem dla dziecka, którego nie jest w stanie wychować matka. Każde dziecko znajdowane przez siostry zakonne to wielka tragedia, ale równocześnie też najwyższy akt miłości i pomocy, jaki może wyświadczyć swojej pociesze mama – mama, której rząd odebrał pieniądze na pieluszki i mleko.